ZEWNĘTRZNE AUTORYTETY…
Mam świadomość, że to, co tutaj napiszę może dla niektórych czytelników nie wydawać się przyjemne lub wg ich systemu przekonań „pozytywne”.? Szczególnie, w erze panującego obecnie w duchowych kręgach trendu nie zasilania tego, co umysł ocenił jako „negatywne”. Piszę o tym zjawisku więcej tutaj.
Szanuję postawę i poglądy innych, o ile nie są one destrukcyjne i krzywdzące, jednak dla mnie widzenie wszystkiego dokładnie takie, jakim jest, jest podstawą przemiany i uzdrowienia, bez względu na to, czy coś wydaje się być pozytywne, czy negatywne. Dlatego mam zamiar przedstawić tutaj wszystko dokładnie takim, jakim to widzę. Jest to oczywiście moje osobiste postrzeganie i doświadczenie, którego nie próbuję w żaden sposób nikomu narzucić.
A zatem, wracając do tematu…
Tendencję szukania zewnętrznych autorytetów obserwuję szczególnie uważnie i świadomie od kilku ostatnich lat, mając również bardzo osobiste doświadczenia z nią związane i wynikające z tego rozpoznania/wglądy. Wspomniałam też o nich w innych wpisach tego bloga.
Zjawisko to widoczne jest praktycznie w każdym obszarze ludzkiego życia i rzeczywistości, w której żyjemy, począwszy od edukacji, poprzez politykę, naukowe odkrycia, religię oraz ostatnio jest bardzo wyraźne w sferze tzw. rozwoju osobistego i duchowego.
Obecnie rozumiem i postrzegam je jako efekt celowego programowania ludzkości poprzez specyficzne formuły, ideologie oraz systemy wierzeń, praktyk i przekonań, które mają na celu uzyskanie konkretnych, kontrolowanych rezultatów, w celu stworzenia rasy, która myśli i zachowuje się tak, aby zasilać to fałszywe źródło i jego cele, z którego to programowanie zostało zrodzone.
Wygląda na to, że zadecydowana większość ludzi stała się niewolnikami, najczęściej nieświadomymi swojego zniewolenia i niewolnictwa, programowani od swoich pierwszych dni pojawienia się na tej planecie. Ich opiekunowie już wcześniej skutecznie zaprogramowani i odcięci od swojej pierwotnej mądrości, wielowymiarowości, mocy i potęgi swojej prawdziwej Istoty, zrobili dokładnie to, czego wymagał program, aby skutecznie zrobić to samo ze swoim potomstwem.
Te wzorce wzmacniane były poprzez nieświadome powtarzanie tych samych czynności, tych samych myśli/przekonań, ideologii, obrazów/wizerunków, zachowań i sposobów bycia pod wpływem zewnętrznych źródeł informacji, różnych mediów i postaci, czyli innymi słowy zewnętrznych autorytetów.
Efektem tego zjawiska jest utrata kontaktu ze swoją prawdziwą naturą/Esencją i jej mądrością, prawdą i wszechwiedzącym polem Miłości, którą ta Esencja jest, zastąpione tożsamością człowieka-niewolnika, który niestety najczęściej działa jak zaprogramowany robot.
Towarzyszy temu utrata świadomości, czym jest całe stworzenie, czym jest Miłość i jej prawa/Natura, czym naprawdę jest i kiedyś była rasa ludzka oraz utrata naturalnej/pierwotnej świadomości połączenia i jedności wszystkich żywych istot. Konflikty, wrogość, kontrola, manipulacja, żądza władzy i pieniądza, atak, agresja, wojny oraz różne formy krzywdzenia i nadużycia są jedynie skutkami ubocznymi tego wynaturzenia.
To, z czym miałam bezpośrednie doświadczenie, a co może być wyjątkowo trudne do rozpoznania i co teraz obserwuję wokół siebie, to zawierzenie siebie duchowym autorytetom. Zarówno tym fizycznym, w postaci różnych nauczycieli, trenerów, liderów, chanelujących, duchowych celebrytów i guru, jak i niewidzialnym postaciom w niebie, w których istnienie ludzie uwierzyli, którym przypisali nadzwyczajną i niezaprzeczalną moc, wszechwiedzę, nadludzką mądrość i wartość, jako wzór/ideał do naśladowania, do którego dążą i mają nadzieję kiedyś osiągnąć. Pragnę tu ZAZNACZYĆ, że nie ma w tym co tu piszę, żadnego negatywnego osądu tego zjawiska.
Uświadomiłam sobie, że nie ma dużej różnicy między programowaniem nas przez system w dzieciństwie i młodości, a oddaniem się duchowym ideologiom i praktykom i wielbieniu lub szczególnemu traktowaniu tych, którzy je przekazują. Jedyna różnica, jaka jest tu widoczna, to to, że w przypadku tych drugich robimy to zupełnie dobrowolnie, nikt nas do tego nie zmusza.
Obserwuję, że szczególnie dobrze w obecnych czasach sprzedaje się temat MIŁOŚCI i OBFITOŚCI. Wielu robi na tym karierę, a nawet dorabia się całkiem sporych majątków. Przyglądam się też osobom ostatnio coraz liczniej pojawiającym się w społecznościowych mediach, które mówią o miłości i manifestacji obfitości, prezentując światu swój atrakcyjny, ponętny wizerunek, dając gotowe formuły, mówiąc dokładnie to, co ludzie chcą usłyszeć i obiecując innym cudowną przemianę, miłość i obfitość, jeśli będą podążać za ich wskazówkami.
Znam ten temat osobiście, był czas kiedy też w pewnym stopniu nieświadomie to robiłam. Byłam też przez chwilę żona autorytetu duchowego, który pod tym wizerunkiem ukrywał swoją agresję, manipulacje, kompulsywne i patologiczne kłamanie, uzależnienia i nadużycia. Chcę jednocześnie zaznaczyć, że nie próbuję tu potępiać, ani osądzać nikogo, po prostu świadomie rozpoznaję to, co niektórzy robią. Wtedy mogę wybrać nie uczestniczenie w tym, ani nie wspieranie tego, w żaden sposób.
Wyobraź sobie sytuację, w której jakiś duchowy autorytet wyładowuje na tobie swoją agresję, okłamuje cię i manipuluje, a potem używa duchowych prawd, mówiąc ci, że: „krzywda nie istnieje”, wszystkie wydarzenia są neutralne” lub jeszcze lepiej, że „zrobiłeś/aś to sam/a sobie”, żeby uciec od wzięcia odpowiedzialności za swoje zachowanie. Trudno to pojąć, jeśli się tego nie doświadczyło.
Doświadczyłam również, jak ludzie w społecznościach zgromadzonych wokół takich „autorytetów” tolerują i przymykają oko na takie zachowania. Ważnym pytaniem tutaj, które warto sobie zadać jest… dlaczego…? Czy z lęku przed wykluczeniem i osądem innych… utratą tego, w co uwierzyli, i w co się mocno zaangażowali lub nawet źródła dochodu?
Zobaczyłam w jednym ze swoich wglądów, jakie konsekwencje ma dla nas wspieranie takich osób i ich działań, kiedy operują na częstotliwościach nadużycia wobec innych i praw Miłości. Chcąc nie chcąc zupełnie nieświadomie przyjmujemy je również do swojego osobistego pola, a one stopniowo mogą zacząć się przejawiać w naszym życiu.
Wiele form przemocy w tym świecie jest pomijane, tolerowane lub bagatelizowane. Wiele kobiet, mężczyzn i dzieci doświadcza ogromnych traum, cierpienia i wstydu, czując kompletną bezradność i niemoc oraz brak poczucia wsparcia. Wyobraź sobie teraz świat, w którym nie byłoby żadnych ludzi, którzy są gotowi i mają możliwości, aby takim cierpiącym osobom pomóc, bo nikt nie chciałby zasilać tego, co „negatywne”, bo trzeba skupiać się jedynie na „pozytywnej” kreacji i manifestacji. Lub jeszcze lepiej, wszyscy ci, którzy takich traum nie doświadczają wierzyliby, że wszystkie wydarzenia są neutralne, lub że ich dusze wybrały takie doświadczenie, więc nie ma problemu, nie ma komu pomagać. WIDZISZ to?
Obecnie potrafię, dużo lepiej rozróżniać, widzieć i czuć częstotliwościobecne w polu, poza zasłonami złudzeń i pozorów. Każdy z nas ma ten dar. My po prostu naturalnie wiemy, co jest prawdziwe, a co nie, wiemy, co kryje się za maskami i fałszywymi wizerunkami. Jednak ważnym czynnikiem tutaj jest nasz stopień oczyszczenia z fałszywego ja i ucieleśnienia Światła, którym jesteśmy.
Nie ma znaczenia jak pięknie lub mądrze ktoś mówi, jedyne znaczenie ma jego stopień ucieleśnienia czystej Miłości, a w konsekwencji przejawiania jej i jej częstotliwości w każdym obszarze swojego życia. Wtedy wszystko to, co taka osoba mówi i robi jest spójne, autentyczne, prawdziwe i naturalnie oczyszcza wszystko i wszystkich z niskich częstotliwości. Nie ma w tym pozorów, fałszu, rozszczepienia, konfliktu i hipokryzji.
Obserwuję też, jak w ciągu ostatnich 2-3 lat PRAWDA o tym, kto jest autentycznym w swoim ucieleśnieniu Miłości/Światła, którym jest – a kto tylko imituje światło i stwarza pozory – wychodzi z coraz większą mocą i coraz szybciej na jaw.
Nie da się zbyt długo udawać i imitować Światła. Ostatecznie Światło Prawdy/Miłości wkracza i rozświetla sobą wszystko, pokazując rzeczy takimi, jakimi są. Niczego nie da się ukryć, jedynie nasz lęk przed zobaczeniem prawdy i nasze zaprzeczanie jej może nas zaślepić i sprawić, że będziemy widzieć zniekształconą/fałszywą rzeczywistość. A to zjawisko jest niemalże plagą tego świata, ze względu na wcześniejsze zaprogramowanie nas, aby być kimś, kim nie jesteśmy i lęku przed byciem sobą i widzeniem prawdy, która od dawana była i jest bardzo niepopularna, a nawet karana w tym świecie.
Jednak zdrada wobec siebie, jest ostatecznie, wcześniej, czy później dużo bardziej tragiczna w skutki, i w moim rozumieniu jest konsekwencją wspierania przez nas tego i zaangażowania w to, co negatywnie kontroluje, nadużywa i krzywdzi, w jakiejkolwiek formie.
Dla mnie nie ma już innej drogi niż wybieranie tego, co dla mnie ważne, prawdziwe, autentyczne i życie tym. Bez względu na to, jak niekomfortowe może to być dla mnie i dla innych. Wydaje się, że sporo straciłam, mówiąc o tym, co widzę i czuję, ujawnianie pozorów i fałszywych wizerunków, zarówno moich własnych jak i innych. Niektórzy odeszli z mojego życia, ale w zamian odzyskałam coś bezcennego, ODZYSKAŁAM siebie i głębszą, bardziej intymną relację z samą sobą, bardziej prawdziwą i autentyczną.
Ten tekst jest moją zachętą i zaproszeniem dla Ciebie, żebyś wybierał/a jedynie prawdę/siebie, bez względu na konsekwencje. To, co stracisz, to jedynie pozory, fałsz, nadużycia i zakłamanie fałszywego poczucia ja. Ono będzie umierać, Ty prawdziwy/a będziesz się odradzać, rozkwitać i rodzić piękne, zdrowe owoce.
Miej się pięknie i zdrowo! ☀️?☀️
Pozdrawiam ciepło,
Isabella
Witaj!
Uśmiechnij się...?
Zobacz również
Pozytywne myślenie…?
28/10/2022
Złote zasady… czy napewno?
27/10/2022
2 komentarze
Andrzej
Witam Cię! Czuję to samo, lepiej bym tego nie napisał. Te wszystkie Guru mówią o uwolnieniu z systemu, matrixa, ale ja tego nie widzę. Dla mnie siedzą w tym matryxie tak samo głęboko jak inni, skoro pieniądze są dla nich najważniejsze. Oni nie mają pojęcia czym jest Wolność.
Isabella
Witaj Andrzej! Tak, niestety, z ich postępowania, można wywnioskować, że nie mają pojęcia czym jest wolność, miłość i prawda.