Duchowe złudzenia…
Witaj! ?
Pragnę podzielić się z Tobą/Wami swoimi refleksjami i odkryciami na temat zjawiska, które nazwałam „duchowe złudzenia”. Wiele lat mojego życia poświęciłam tzw. duchowemu rozwojowi, wiele widziałam i wiele przeżyłam, doświadczyłam wielu momentów opadania zasłon złudzeń i wyciągnęłam ważne wnioski. Na stronie O MNIE, oraz, w niektórych artykułach tego bloga opowiadam o tym bardziej szczegółowo.
Zanim jednak przejdę do tego tematu, chcę krótko wyrazić, czym jest dla mnie prawdziwa duchowość i rozwój duchowy. Zrozumiałam ostatecznie, że one po prostu naturalnie wydarzają się i przynoszą najbardziej namacalne i owocne efekty w naszym zwykłym codziennym życiu i naszych relacjach z innymi. W tym jak traktujemy siebie, innych oraz wszystko to, co wokół nas żyje i się wydarza. To w nich i dzięki nim odkrywamy, uczymy się i ostatecznie rozpoznajemy, kim tak naprawdę wszyscy Jesteśmy.
Możemy przez lata praktykować najbardziej zaawansowane techniki duchowe, medytować, głosić piękne i mądre nauki, ćwiczyć jogę, bawić się w rytuały, uczestniczyć w kolejnych kursach, warsztatach, itd., a to i tak zda się na nic, jeśli nie będą one przejawione i odzwierciedlone w naszym osobistym życiu i relacjach z innymi, i to nie tylko z tymi wybranymi przez nas szczególnymi innymi, których akurat lubimy lub kochamy, ale z każdym, z kim mamy jakąkolwiek relację.
Wracając do tematu duchowych złudzeń…
Zapisałam je w formie, która może brzmieć jak głoszenie jakiejś kolejnej prawdy, nie było to jednak moim zamiarem. Są one efektem moich wieloletnich i bogatych w refleksje doświadczeń. Kto wie, być może zainspirują Cię do swoich własnych odkryć i przemyśleń…
☀️Jeśli silnie utożsamiamy się z jakimikolwiek ideami, naukami i koncepcjami, również duchowymi i sztywno się ich trzymamy, to możemy ostatecznie zamknąć się na to, co Miłość chciałaby nam objawić i przejawić przez nas w danym momencie… Miłości nie da się zawrzeć w żadnej koncepcji, teorii, ani nauce, a jeśli próbujemy to robić, to z pewnością jej w ten sposób nie poznamy, a w konsekwencji nie poznamy i nie ucieleśnimy prawdy o Sobie.
☀️Jedynie Miłość może objawić nam prawdę o danej chwili/sytuacji i pokierować ciałem tak, aby jedynie Ona przejawiła to, co jest w danej chwili najlepsze, właściwe i konieczne… a to nie zawsze jest miłe i przyjemne i nie zawsze zgodne z naszymi wyobrażeniami o tym, czym Miłość jest i jak powinna się przejawić. Kiedy Miłość wkracza w nasze życie (zawsze jedynie na nasze własne życzenie, świadome lub nie), żeby wnieść swój porządek, dokonać korekty, powstrzymać to, co krzywdzi lub niszczy, to najczęściej nie wygląda to „ładnie”.
☀️Ślepe utożsamianie się z duchowymi koncepcjami tworzy ostatecznie „duchowe” ego, czyli innymi słowy pozornie „ulepszoną” wersję fałszywego ja, które zaczyna używać tych idei do swoich celów, aby uzasadniać, zaprzeczać lub usprawiedliwiać swoje czyny, manipulować, a nierzadko również atakować innych, używając do tego duchowych prawd.
☀️Nie ma znaczenia jak PIĘKNE I MĄDRE są prawdy, które głosimy, jeśli jednocześnie nie rezygnujemy z postaw, zachowań, działań i wyborów, które inicjuje fałszywe ja/tożsamość. Jest takie duchowe powiedzenie: „wybieram Miłość”. Możemy postanowić wybierać Miłość ile tylko chcemy, jeśli jednak nasza częstotliwość jest zakłócona i zaburzona wzorcami fałszywego ja, to niewiele nam to „wybieranie” da.
☀️”Duchowe” ego, używa duchowych idei do zaprzeczania, wypierania i ukrywania tego, co tak naprawdę robi i co knuje pod zasłoną pozorów miłości, dobra i piękna…
☀️Zaprzeczanie temu, co ma tak naprawdę miejsce lub, co tak naprawdę robimy jest typowym mechanizmem obronnym, zrodzonym z lęku. Robimy to nieświadomie i automatycznie, kiedy prawda o danej sytuacji jest dla nas tak trudna do przyjęcia, a nawet szokująca, że wydaje się, iż jedynym sposobem poradzenia sobie z tym jest zaprzeczenie jej – udawanie, że nic się nie dzieje, pozytywne myślenie, minimalizowanie lub unikanie tego, co nas tak naprawdę przeraża.
☀️Miałam również intensywne rozpoznanie, że idea tzw. duszy, wybierającej pewne bolesne doświadczenia, które mają służyć jej ewolucji jest jedynie częścią programu fałszywego ja i jest kolejnym złudzeniem. Nasza prawdziwa natura, prawdziwe Ja, ta wszechwiedząca, wielowymiarowa Istota nie musi ewoluować, budzić się ani uzdrawiać, a jej czystość, doskonałość i częstotliwość całkowicie wykracza poza zakres częstotliwości czegokolwiek, co nią nie jest. Nie może zatem wchodzić w jakiekolwiek role tworzące ziemskie dramaty lub też ziemskie (pozorne) sukcesy. Częstotliwości nadużycia, przemocy, krzywdy, i cierpienia oraz manipulowania i używania innych do swoich celów są całkowicie NIEKOMPATYBILNE z jej własną, nie może się nimi stać, ani też, jak niektórzy twierdzą się nimi bawić, mówiąc „Bóg się bawi”.
Idea duszy, która wraca tu na Ziemię, żeby się uczyć i odrabiać swoje karmiczne lekcje, jest jedynie efektem tego programowania, projekcją fałszywych holograficznych obrazów, oraz powiązanych z nimi myśli i emocji, które nieświadomie zaakceptowaliśmy, a które przez tysiąclecia istniały zapisane w polu energetycznym Ziemi. Podobnie jest z ideą Boga. Skąd się biorą? Będę wkrótce pisać o tym trochę więcej.
Miej piękny dzień.☀️?☀️
Złote zasady... czy napewno?
Zobacz również
Podążając drogą Miłości…
03/11/2022
Złote zasady… czy napewno?
27/10/2022
4 komentarze
Ania Dmowska
?
Emilia
Dziękuję ❤️
Andrzej
Normalnie jakbym ja to pisał. Tylko czemu inni tego nie widzą, jak bardzo jeszcze musi zaboleć aby się obudzili?
Isabella
Czasem musi zaboleć tak bardzo i to dosłownie wszystko i wielokrotnie, żeby zaczeli chcieć widzieć, ale to tylko początek. Następnie trzeba też chcieć porzucić tą wymyśloną, chorą tożsamość.